To był ostatni etap adopcji, ośrodek adopcyjny zaproponował nam dziecko. Poznaliśmy chłopca, który miał być naszym synem i wtedy okazało się, że jestem w ciąży…

„Chciałabym opowiedzieć Wam o ostatnich wydarzeniach z mojego życia, które sprawiły, że trudno mi się pozbierać… Przez lata staraliśmy się z mężem o dziecko. Pochodzimy z wielodzietnych rodzin. Rodzeństwo chętnie wybiera nas na rodziców chrzestnych.

Decyzja o adopcji

Jestem więc mamą, a mąż tatą chrzestnym, ale to nie to samo. Tracąc nadzieję na biologiczne potomstwo zdecydowaliśmy się na adopcję. Cała procedura była męcząca i czasochłonna. Dodatkowo wiązała się z ogromnym stresem.

Czekanie na propozcję dziecka

Efektem naszego wysiłku była w końcu kwalifikacja na rodziców adopcyjnych maleńkiego dziecka do 3 roku życia. Panie w OA uprzedzały nas, że będziemy długo czekać. I tak mijały miesiące. Po roku byliśmy już bardzo zmęczeni niepewnością. Gdy dzwoniłam do OA, to słyszałam tylko jedno „Proszę cierpliwie czekać”. Po 2 latach od kwalifikacji, nic w naszym życiu się nie zmieniło. Poza tym, że byliśmy starsi o te 24 miesiące.

Niespodziewana ciąża w trakcie starania o adopcję

I wtedy nagle wydarzył się cud. Niespodziewanie okazało się, że jestem w ciąży. Radość, niedowierzanie, nadzieja. Byliśmy tacy szczęśliwi! Gdy po kilku tygodniach odezwał się do nas OA i odebraliśmy „Ten telefon” pomyślałam, że to najpiękniejsze chwile w naszym życiu. Czekał na nas półroczny chłopczyk.

Wiedziałam, że to mój syn

Następnego dnia udaliśmy się do OA, gdzie poznaliśmy kartę Grzesia, a potem pojechaliśmy, by go poznać do domu małego dziecka. Gdy wzięłam go na ręce i przytuliłam, wiedziałam że to mój Syn.

Dyskwalifikacja z powodu ciąży

Pod koniec naszego spotkania wyszło, że jestem w ciąży. Wtedy wszystko się zmieniło. Pani kategorycznie zapowiedziała, że w tej sytuacji nie możemy adoptować chłopca. Nasze prośby, tłumaczenia, że sobie dobrze poradzimy, pomogą nam nasi bliscy, nic nie zmieniły…

Czuliśmy się, jakbyśmy stracili dziecko

Trudno było się z tym pogodzić. Czuliśmy się, jakbyśmy stracili dziecko. Nie mogliśmy przestać myśleć o Grzesiu. OA szybko znalazł dla niego nowych rodziców.

Strata – zawieszenie w procedurze

Po 3 tygodniach kolejny cios. Duże krwawienie, pogotowie i ostateczna diagnoza, że doszło do poronienia i nic już nie da się zrobić. Po raz drugi straciliśmy dziecko. Ból nie do opisania…

Gdy doszliśmy do siebie, zadzwoniłam do OA i powiedziałam, jak wygląda sytuacja. Dowiedziałam się wtedy, że Grześ już ma rodziców. Dodatkowo my musimy uporać się ze stratą i na razie będziemy w zawieszeniu, czyli przez minimum rok nie usłyszmy kolejnej propozycji adopcji.

W ten oto sposób straciłam dwoje dzieci i nie mogę się z tym pozbierać… Żyję teraz w ciągłym strachu, że znów coś może się wydarzyć💔💔💔„.

Więcej na temat adopcji i towarzyszących jej trudności, problemów, a także przebiegu procedury adopcyjnej znajdziecie w naszych publikacjach dostępnych w ▶Sklepiku adopcyjnym❤. Przygotują Was dobrze do adopcji.

Doświadczenia rodziców adopcyjnych związane z ciążą i adopcją

✅”U nas było trochę inaczej, kilka lat starań, kilka poronień i decyzja o adopcji… Nam udało się dość szybko od kwalifikacji, bo pomogła nam pewna fundacja 🥰 udało się i poznaliśmy naszego synka, długie procedury sądowe ale po dwóch miesiącach od poznania był już z nami i wtedy okazało się że znowu jestem w ciąży….szpital, krwawienie..trafiłam na lekarza który powiedział że nie pozwoli na to na ile może mieć wpływ….udało się ciąża trwała i urodziłam synka ,mając już jednego w domu 🙈🥰.

W trakcie mojej ciąży mieliśmy sprawę w sądzie, który pieczętował nasza adopcje, byłam w 6 miesiącu, było widać 😉 ale sędzia tylko powiedziała że tak pewnie miało być i że może tak jest że ktoś u góry nas wynagrodził… Inna sytuacja , mniej smutna , z radosnym końcem….

Nie przyznaliśmy się do ciąży podczas starań o adopcję

✅”Prawie dwa lata czekaliśmy na dziecko z ośrodka. Już zaczęliśmy trącić nadzieję. Okazało się również, że zdażył się cud i jestem w ciąży. Jednak nic nikomu nie mówiliśmy. Dziś już mamy w domu nowego członka rodziny a niebawem powitamy następnego”.

Dobro dziecka na pierwszym miejscu

✅”Przy adopcji zawsze bierze sie w pierwszym rzędzie pod uwagę dobro dziecka, potrzeby rodziców są na drugim miejscu. Adoptowane małe dziecko potrzebuje zazwyczaj nie tylko domu i miłości, ale ogromnej pracy, często wizyt u lekarzy, poświęcenia mu znacznie większej ilości czasu niż zazwyczaj dziecku biologicznemu w tym samym wieku. I stabilizacji.

Kobieta w ciąży może nie mieć sił, ale nie to jest najważniejsze. Skoro jest w ciąży, to za jakieś pół roku, (siedem miesięcy) pojawi się noworodek, z natury rzeczy wymagający także ogromnej opieki i zaangażowania.

Nawet, jeśli przyjmiemy, z miłość do adoptowanego dziecka będzie taka sama jak do rodzonego – a nie musi być – to czas mu poświęcony na pewno się drastycznie zmniejszy. To, co jest trudne nawet dla rodzonego, starszego dziecka – dla dziecka nie tak dawno adoptowanego może być fatalne. I tak zakładając najlepszy scenariusz – niepowikłana ciąża, rodzice nie faworyzujący rodzonego dziecka, zdrowe niemowlę.

Przykro powiedzieć, ale w takim wypadku rzeczywiście adoptowanemu dziecku może być lepiej w rodzinie, która na parę lat zapewni mu czas i stabilizację”.

Decyzja ośrodka adopcyjnego jest zrozumiała

✅”Trzeba pamiętać, że to dziecko ma znaleźć najlepszych możliwych rodziców, a nie odwrotnie! W związku z tym, że najwięcej osób chce zostać rodzicami maluszków do 3 roku życia, ośrodki adopcyjne mają olbrzymi wybór więc znalezienie nowych rodziców dla tego dziecka wydaje się jak najbardziej zasadne.

Pamiętajmy, że prawdopodobnie adoptowaliby maluszka z problemami, który wymagałby dużo więcej uwagi, nie można ryzykować tego, że zmieniliby zdanie w trakcie adopcji bo mają już jedno, wyczekiwane, biologiczne dziecię.

Jedna ze wspaniałych mam adopcyjnych napisała kiedyś, że warto adoptować rodzeństwo i nie możemy oczekiwać na gwiazdkę z nieba ale na kogoś kogo będziemy kochać całym sercem, ale przysporzy nam też dużo bólu, którego się nie spodziewaliśmy. Wiedząc jak jest to trudne, warto rozważyć adopcję starszaka albo dwójkę bądź trójkę dzieci do pokochania (które same już się kochają i wspierają)”.

To nie był ten czas

✅”Wiem, że teraz żadne słowa nie będą dla Pani pocieszeniem ale proszę pamiętać, że Grześ nie był Pani synem (to nie był ten czas). Proszę pomyśleć, że gdzieś tam już czeka Pani dziecko lub jeszcze się nie urodziło. Proszę po około pół roku zadzwonić do ośrodka i umówić się z dyrektorem. Nakreślić sytuację i przede wszystkim być wtedy silnym emocjonalnie! Może Pani również iść z mężem na terapię psychologiczną i przedstawić zaświadczenie w ośrodku, że strata została już dogłębnie przeżyta. Trzeba walczyć z tym systemem inaczej nic się nie zdziała. Kiedy pozna Pani swoje dziecko będzie Pani wiedziała po co potrzebne były te ciężkie przeżycia i nic już nie będzie ważniejsze od przyszłości. P.S. Początek Pani historii był zupełnie taki, jak mój”.

✅”Współczujemy serdecznie, my czekaliśmy na adopcję 7 lat. Synek miał 5 miesięcy, teraz ma 35 lat. Proszę się nie załamywać, będzie dobrze. Jeszcze i wnuków się doczekacie”.