Nieudane adopcje – dramat dzieci i rodziców w połączeniu z ogromną bezradnością. Kto zawinił i gdzie popełniono błąd?

Czy można zapobiec nieudanym adopcjom? Gdzie szukać przyczyny?

„Mamo nie zostawiaj mnie, proszę… Już będę grzeczny… mamo❗️” – to słowa Chłopca❤️, którego mama adopcyjna oddała do placówki. Została z problemami sama, nie udźwignęła ich. Mąż zajął się sprawami biznesowymi. Dużo wyjeżdżał. Praca stała się dla niego odskocznią – ucieczką od tego, co trudne.

*

„Zwrotka” – dziecko👶 oddane, niby wraca do punktu wyjścia czyli do miejsca, z którego kilka miesięcy temu wyszło. Jednak zmienia się wszystko. Czy jeszcze kiedyś się podniesie, zaufa❓ Czy ktoś da mu szansę…❓ Jak wielka jest skala problemu❓

*

Przy każdej nieudanej adopcji najbardziej cierpi dziecko💔. Procedury przygotowujące w OA przyszłych rodziców do adopcji mają zapobiec takim sytuacjom. Choć jak widzicie nie zawsze się to udaje. Jak wielka byłaby jednak skala tego zjawiska, gdyby rodziny nie były wcześniej sprawdzane, szkolone i przygotowywane do przyjęcia małego zranionego człowieka❓

*

Dlatego odpowiadając na pytania wielu z Was, procedury w OA nie można obejść, pominąć, skrócić – trzeba ją przeżyć i ma ona sens. Może dzięki niej jakieś dziecko nie będzie musiało krzyczeć: „Mamo nie zostawiaj mnie, proszę… Już będę grzeczny… mamo❗️”…

*

A wszystkich, którzy nie wiedzą od czego zacząć starania o adopcję❓ i jak wygląda procedura❓ odsyłam do naszego 👉Przewodnika po zawiłych procedurach adopcyjnych. Kompendium wiedzy o adopcji👈. Jest dostępny w sklepiku adopcyjnym.

Z doświadczeń rodzin – podsumowanie

Na koniec zebrałam doświadczenia rodzin adopcyjnych, zastępczych i zaprzyjaźnionych. Pozwalają spojrzeć na problem nieudanych adopcji z różnej perspektywy i znaleźć przyczyny. Być może, gdyby rodzice otrzymali w odpowiednim czasie wsparcie – mielibyśmy inne zakończenie.

Rodzicom adopcyjnym często wmawia się, że dostają „zdrowe” dziecko bez obciążeń…

✅”Jak ma się podnieść i uwierzyć ponownie w dorosłych takie Dziecko? Serce pęka.. a system jest do poprawy! Rodzice adopcyjni po adopcji pozostają często bez wsparcia, bez pomocy, zwyczajnie zapomina się o Nich jakby już po sprawie nie istnieli… akta Dziecka trafiają z tryumfem na półkę, a rodzicom adopcyjnym często wmawia się, że dostają „zdrowe” Dziecko bez obciążeń, a każdy z nas wie, że traumą już jest zerwanie więzi z mamą biologiczną, rodzicami 🙁 do tego dochodzą inne problemy być może RAD, FAS…”

W moim mieście rola OA skończyła się w momencie, gdy zapadła decyzja sądu o adopcji…

✅”Zgadzam się z tym, że procedura adopcyjna jest potrzebna, a kurs obowiązkowy. I chociaż tylko naświetla, zapoznaje przyszłych rodzicie adopcyjnych z tym, co może ich czekać, to daje solidne podstawy do tego, by podjąć decyzję o adopcji świadomie. A życie, cóż, czasem weryfikuje, przerasta, zwłaszcza, gdy nie mamy wsparcia. I to jest dla mnie przykre, że brakuje miejsc, w których taka mama adopcyjna mogłaby znaleźć pomoc wtedy, gdy tata ma odskocznię np. pracę, a ona zostaje z dzieckiem w domu i czuje się osamotniona. W moim mieście rola OA skończyła się w momencie, gdy zapadła decyzja sądu, że dziecko jest już w naszej rodzinie. OA jest tylko dla kandydatów na rodziców adopcyjnych. I Ok, to jest ważne zadanie dla OA, żeby dbały, by rodziny były szkolone. Ale nie ma żadnej przestrzeni, żeby Ci, co już przeszli procedury, mają dzieci w adopcji, mogli się spotkać, porozmawiać, otrzymać radę psychologa. Wiem, że niektóre OA mają raz w tygodniu tzw. kawiarenkę otwartą dla rodzin adopcyjnych. I myślę, że to dobra rzecz ☺️„.

Mało, który rodzic adopcyjny naprawdę wie z czym przyjdzie się mierzyć.

✅”Potworne czego doświadczyło to dziecko💔, pytanie dlaczego ta kobieta została sama bez wsparcia?Mnie procedura adopocyjna, mimo że skomplikowana, nie przygotowała ani troche na trudności, z którymi przyszło mi się mierzyć. W niczym, absolutnie w niczym mi nie pomogła. Nawet jak prosiłam już później o jakieś wskazówki, odsyłano mnie z kwitkiem.

Jak widać te procedury nie działają skoro są rozwiązania adopcji, wcale nie tak rzadko niestety. Mało, który rodzic adopcyjny naprawdę wie z czym przyjdzie się mierzyć. Nie przyszło mi do głowy rozwiązywać adopcję ale gdybym była lepiej przygotowana przez OA, zdobyła odpowiednią wiedzę na temat: RAD, FAS itp. byłoby nam wszystkim dużo łatwiej pomóc dziecku dla jego dobra.

My rodzice adopcyjni, pozostawieni sami sobie, szukaliśmy rozwiązań na oślep. Kilkanaście lat temu nie było nawet terapeutów SI, lub było ich bardzo mało. Całą wiedzę siedzę czerpałam z forum internetowego. Gdyby nie doświadczenia innych rodziców adopcyjnych, moje dziecko miałoby dużo gorszy start. Daliśmy radę ale nie dzięki procedurom adopcyjnym.

Na dowód tego, że jednak te procedury nie zawsze działają nawet w tak oczywistych sprawach, jak wyeliminowanie alkoholików jako potencjalnych rodziców, podam przykład znajomej z pracy która została matką adopcyjną będąc czynną alkoholiczką. Później urodziła dziecko z głębokim FAS”.

✅”Czasem się zdarza, że rodzice adopcyjni już podczas styczności, czy powierzenia pieczy, zaczynają wypełniać życie dzieci wszystkimi ambicjami, żeby nadrobić stracony czas. Przestymulowują dzieci, które nie są na to gotowe, wtedy prędzej czy później i jedni i drudzy stawają pod ścianą, więc stąd powroty😔”.

✅”Bardzo smutna opowieść, ale z własnego doświadczenia wiem, ze to bardzo ciężka praca. Ja na szczęście znalazłam pomoc u psycholog, która miała ponad 2️⃣0️⃣ letnie doświadczenie w pracy z dziećmi porzuconymi. Myślę, że każdy OA powinien mieć kontakt z rodzina po adopcji i powinien pomagać jeśli jest taka potrzeba, przepracować problemy, każde dziecko jest inne, każde innaczej reaguje itd. Szkolenia przed nie oddają praktyki”.

Nie diagnozuj za dobrze dziecka, bo nie dostanie kwalifikacji do adopcji

✅”Ja przedstawię problem nieudanych adopcji od drugiej strony (rodzica zastepczego). Niewątpliwie jest to tragedia dla Dziecka i Rodziców Adopcyjnych. W moim odczuciu w większości przypadków procedury Ośrodkow Adopcyjnych byłyby wystarczające. Problem tkwi też gdzie indziej.

Będąc rodzicem zastępczym wiem w jaki sposób działają Organizatorzy Pieczy Zastępczej. W „telegraficznym skrócie ” – nie diagnozuj za dobrze dziecka, bo nie dostanie kwalifikacji. Lepiej, jak rodzice adopcyjni zdiagnozują”.

OPZ wychodzą z założenia, że jak rodzicie adopcyjni pokochają💕, to później sami zdiagnozują i będzie im szkoda oddać dziecko. I tutaj wychodzi dobre zakwalifikowanie dziecka do adopcji. Jeśli OA dostanie „naciągane zaświadczenia lekarskie”, wymuszone opinie opiekuna prawnego oraz koordynatora, które mówią jednogłośnie 'dziecko zdrowe, nadaje się do adopcji i wręcz jest ona konieczna”, to w jaki inny sposób OA ma takie dziecko zaopiniować.

Kandydatów na rodziców się sprawdza i testuje do granic możliwości. Praktycznie nic nie da się ukryć, a w przypadku kwalifikacji samych dzieci wszystko jest naciągane i robione by „wypchnąć” dziecko spod pieczy zastępczej do adopcji (liczy się oszczędności). Może jeśli by się zmieniło myślenie wszystkich rodziców zastępczych, tak żeby nie ulegali sugestii OPZ i robili wszystko w 100% rzetelnie nie bojąc się tego co „PCPR czy MOPS powie” i w wielu wypadkach posłuchaliby dziecka i własnego rozsądku – to z pewnością byłoby znacznie mniej sytuacji, gdy dochodzi do rozwiązania adopcji”.