Przyjrzyjmy się tematowi odbierania dzieci w Polsce. Jak wygląda w praktyce? Jak wielka jest skala problemu?
System opieki zastępczej i procedury związane z adopcją powinny stawiać dobro dziecka na pierwszym miejscu. Jednak, jak pokazują poniższe przykłady rodzin zastępczych i pracowników PCPR, zbyt często wydają się sprzyjać rodzicom biologicznym, kosztem dzieci i ich przyszłości.
Z doświadczenia rodzin zastępczych
Gdzie byłaś mamo?
Mama biologiczna w ciągu 5 miesięcy zadzwoniła tylko raz, by przez 2 minuty posłuchać o swoim dziecku, przebywającym w rodzinie zastępczej. A mogła przecież codziennie. Więcej się nie odezwała.
Przegapiła raczkowanie, wstawanie, chodzenie, bieganie, gaworzenie – straciła bezpowrotnie blisko pół roku z życia swojego dziecka.
„Czy Sąd da kolejny czas mamie? a tym samym zabierze czas dziecku? Gdzie byłaś „mamo” przez te pół roku?!”
Wygrało „dobro mamy”…
To, co najsmutniejsze to decyzja Sądu, który orzekł, że nic się nie zmienia, dziecko będzie czekać … być może tym razem mama w końcu się postara
Chłopiec 4 razy zmieniał dom w ciągu 8 miesięcy życia
„Marcinek trafił do nas, gdy miał 8 miesięcy. Byliśmy 4 domem, w którym przyszło mu życ. Dziś ma 3,5 roku i Sąd też nic nie zrobił, oprócz ustanowienia nas rodzina zastępczą. Takie mamy sądy. Usłyszeliśmy, że jesteśmy „tylko rodzina zastępczą”.
Odpowiedziałam, że z punktu widzenia prawnego to tak, ale prawo to nie jedyna dziedzina nauki i z punktu widzenia psychologii, pedagogiki i krótkiego życie tego malca to ja jestem mamą, tą jedyną którą dziecko zna, z którą codziennie zasypia i się budzi. Do której wyciąga rączki i której ufa.
Marcin jest u nas prawie 3 lata, woła do nas mamo, tato a dla naszych dzieci jest bratem. Mama biologiczna widziała go raz ponad dwa lata temu podczas Chrztu Świetego. Dzwoniła potem tylko raz.
Łóżeczko kojarzył sobie z zimnem, głodem i opuszczeniem
Marcinek nie pamięta swojego wcześniejszego etapu życia, kiedy to pracownicy pomocy społecznej znaleźli go w łóżeczku w temperaturze minus 2 stopnie, kiedy na zewnątrz było minus 15. Rodzicielka była nietrzeźwa. Był brudny i tak chudy, że można się było uczyć na nim anatomii, a odkładany do łóżeczka dostawał spazmów, bo kojarzył sobie to miejsce z zimnem, głodem i opuszczeniem.
Dziś zasypia w łóżeczku, chociaż woli w łóżku przytulony do mamy.To dziecko, które bardzo ufa ludziom, jest pełne radości i energii. A sąd nadal daje szansę matce biologicznej…
Trzecia historia. Gdzie prawa dziecka?
„Mamy w pogotowiu rodzinnym już 9 miesiąc roczne dziecko, połamane przez konkubenta matki. MB i jej partner siedzą w więzieniu, a ponieważ matka odwołała się od wyroku – to sąd zwleka z decyzją i każe PCPR szukać docelowej rodziny zastępczej. Gdzie prawa dziecka?”
Walka o dziecko trwała 3,5 roku
„U nas walka o to, by chłopiec przebywający w pieczy miał szanse na szukanie szczęścia w nowym adopcyjnym domu, kiedy matka się nim nie interesowała – trwała 3,5 roku”.
Nie odbiera się dzieci – bo rodzina biologiczna to jednak rodzina biologiczna. Nie można jej zastąpić.
„Rodzina, z którym mam do czynienia to szóstka dzieci tej samej matki, do piątki ograniczone prawa, w jednym przypadku pozbawienie, bo dziecko, które zostało odebrane jako miesięczne (!) nie zdążyło wykształcić więzi. Nie ma pozbawienia praw rodzicielskich w przypadku znęcania się nad jednym dzieckiem. Matka ma problem z alkoholem.
Szóstka dzieci czterech ojców. Każde z tych dzieci mogłoby mieć normalną kochającą rodzinę, miłość i poczucie bezpieczeństwa, ale nie mogą, ponieważ mają już „więzi” a rodzina biologiczna to jednak rodzina biologiczna…
Za jaką cenę system na siłę trzyma dzieci przy rodzinach biologicznych, dając kolejną szansę nie dziecku, a rodzicom, którzy czasem nawet nie są w stanie stwarzać pozorów dobrych chęci?
Każdy powtarza, że najważniejsze w tym wszystkim jest dziecko, a teoria idzie jedną stroną a praktyka zupełnie inną. Jak ma być lepiej skoro to wszystko tak wygląda?”
System nie działa na rzecz dobra dziecka, ale dla dobra rodziców…
„Pracuję jako pracownik socjalny w PCPR! M. in. wykonuję postanowienia Sądu orzekające o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej. Takich przypadków, jest mnóstwo, z roku na rok coraz więcej
Również odnoszę wrażenie, że system nie działa na rzecz dobra dziecka, ale przede wszystkim dla dobra rodziców, którzy przecież, brzydko mówiąc, jako Rodzic nawalili i 99 % przypadków nie chce i nie rokuje poprawy na rzecz powrotu dzieci pod ich opiekę , ale dla systemu to nic..
Chodzi o to, by dziecko wygrało życie
Dzieci tkwią w pieczy latami, nie dostając tym samym szansy na nową rodzinę, miłość, dom. Jeśli już dziecku uda się, nazywam to, że DZIECKO WYGRAŁO ŻYCIE Ale to są przypadki, które można policzyć na palcach jednej ręki
Ponadto osoby kontrolujące moją pracę żądają, abym niezależnie od tego, czy rodzic biologiczny chce, czy nie, podtrzymywała, umożliwiała, organizowała ich spotkania z dziećmi po co? Skoro większość z nich „wylogowuje” się już na samym początku z życia! Nie kontaktują się i nie wykazują żadnego zainteresowania dzieckiem, a ja mam na uszach stawać, żeby zrobić wszystko, aby z tym dzieciątkiem się spotkali! po co? Skoro nie chcą?
A to zorganizowane tylko przeze mnie spotkanie i tak nic nie wniesie w życie dziecka, nic nie zmieni, nie spowoduje, że dzieci wrócą pod opiekę rodziców! Utrudni jeszcze bardziej, bo wystarczy, że rodzic spotka się z dzieckiem kilka razy w roku to Sąd wówczas nie widzi podstaw do pozbawienia ich władzy rodzicielskiej – bo matka, czy ojciec spotkali się z dzieckiem raz, albo dwa w roku
Czy w ten sposób system chroni interes dziecka czy rodzica? Czyje dobro ma na wzgledzie? Napewno nie dziecka!!! Przez takie działania odbiera się dzieciom, jak ja to nazywam, WYGRANIE ŻYCIA bardzo to przygnębiające
Odebranie dziecka z domu czasem wyglada tak, że dziecko cieszy się, że jest odbierane. Nie chce być w domu rodzinnym, ale jak najdalej od niego. Dziecko zasługuje na to, aby żyć inaczej, mieć kochającą rodzinę, która o nie zadba”.
Gdy dzieci czekają w zawieszeniu…
Daje się rodzicom szansę, dzieci czekają na ich przyjście, na choćby mały gest zainteresowania. Nieraz jest, a czasem w ogóle go nie ma… Bylam wolontariuszką w jednym z domów dziecka. Wiem jak te dzieci przeżywają, jak czekają i jak bardzo się również przywiązują. Kto dał prawo tym nieodpowiedzialnym ludziom dawać nadzieję dzieciom.
Niestety w Polsce sytuacja prawna takiego dziecka, którego rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie nieraz latami się nie zmienia… RB nie interesują się dzieckiem, nie myśla o jego przyszłości. A wystarczyło by jedynie zrzec się praw rodzicielskich wtedy takie dziecko ma szansę na adopcję i na kochającą rodzinę.
Walka o odebranie dzieci, pozbawienie praw rodzicielskich czasem trwa bardzo długo.
„Dzieci dostają szansę na adopcję przez odebranie praw rodzicom tam gdzie ktoś o to zadba, widząc że RB nie rokuje. Zastanówmy się kto wnosi do sądu wniosek o pozbawienie praw (wyłączając sytuację, że rodzice sami zrzekają się praw rodzicielskich)? To PCPR lub opiekun prawny dziecka, gdy widzą, że nie ma więzi z RB, gdy są rażące zaniedbania, gdy jest wyrządzana krzywda.
Potem jest sędzia, wzywa RB i na jedno ich słowo o poprawie daje prawo do kontaktów, chociaż nie widzieli dziecka nawet rok czy dwa.
Ileż razy się z tym spotkałam, jeśli jest minimalny kontakt, jakakolwiek więź (nawet pozabezbieczna) sąd potrafi zgodzić się na kontakty, potem nawet jeśli rodzic sobie „zapomni” że ma dziecko, te kontakty znów odnowi na prośbę rodzica i tak w kółko.
Co można zrobić?
Przede wszystkim dzieci nie mają nikogo, kto może je reprezentować. Rodzic biologiczny dostanie adwokata z urzędu, dziecko nie. Kto zadba o dobro dziecka? Asystent rodziny haha nie, asystenci scalają rodzinę i walczą nawet z rodziną zastępczą, która chce pomóc dziecku bo – więzy krwi, geny i kropka.
Rodzina zastępcza może jedynie zapłacić prywatnie za adwokata, wnieść o pozbawienie praw, zebrać świadków i wywalczyć dziecku wolność, niestety to też nie gwarantuje sukcesu a stres ogromny”.
Gdzie tu jest sens?
Dla „dobra dziecka” jest ono odbierane od rodziców i dla dobra tych samych rodziców dziecko ma mieć z nimi kontakt? Dziecko od samego początku nie ma prawidłowej opieki, czeka się 5 lat, by w końcu odebrać dziecko z patologicznej rodziny, potem daje się szanse by rodzice odzyskali pełnię władzy. I tak dziecko ma 7 lat, nie ma szans na powrót do domu i na adopcję też takie zawieszenie.
Rodzina zastępcza nigdy nie zastąpi rodziny adopcyjnej… I dziecko rozdarte między dwiema matkami biologiczną i zastępcza, bo obie kocha.
Wiem ile pracy jest wkładane w to, by dziecko zostało z rodziną biologiczną, ilu ludzi na to pracuje i jakie pieniądze są w to inwestowane, nawet w takich przypadkach, kiedy poprzednie dziecko/dzieci zabrano ze względu na zaniedbania.
Odbieranie dzieci – kilka słów na zakończenie
Wszystkie te historie pokazują, jak bardzo system jest niesprawny i jak często dobro dzieci zostaje wyparte na dalsze miejsce. A przecież chodzi o ich przyszłość, o nadzieję na szczęśliwe życie. Dzieci, które początkowo stały się ofiarą rodziców biologicznej, ponownie stają się ofiarą systemu.
Głosu dzieci nikt nie słyszy w sądzie. Mamy jednak nadzieję, że głosy rodzin zastępczych, pracowników socjalnych i organizacji pozarządowych w końcu staną się słyszalne.
▶Poczytaj😊
- Opowieści Mam adopcyjnych: „Dzięki adopcji zostałam mamą”. Znajdziecie w niej historie kilkudziesięciu kobiet, które doświadczyły różnych odcieni macierzyństwa adopcyjnego.
- Historie Ojców adopcyjnych: „Adopcja oczami ojca”
- Doświadczenia dzieci adopcyjnych: „Moje nowe życie po adopcji”
❤Dla osób bez kursu
Osoby, które dopiero rozważają temat adopcji i zastanawiają się od czego zacząć i jak wygląda cała procedura odsyłam do naszego Przewodnika po zawiłych procedurach adopcyjnych: „Kompendium wiedzy o adopcji. Narodziny miłości”. Książka jest dostępna:w Sklepiku adopcyjnym. Powstała w oparciu o doświadczenia kilkuset par i osób samotnych, które przeszły procedury związane z przysposobieniem dziecka (również i nasze).