Być może ta historia miałaby zupełnie inne zakończenie, gdyby OA nie odmówił przekazania dziecka💔. Czy miał do tego podstawy❓ (W naszej aplikacji „Ośrodki Adopcyjne”, w której zebraliśmy opinie, oceny i doświadczenia rodzin znajdziecie opisane różne przypadki odmowy adopcji. Niestety jest ich dość sporo😞, a najgorsze jest to, że czasem odrzucani są bardzo wartosciowi kandydaci).

Rozumiem sytuacje odmowy adopcji dziecka, gdy potencjalni rodzice traktują dziecko przedmiotowo, np. by opiekowało się ich biologicznym niepełnosprawnym dzieckiem, albo gdy przysposobienie jest dla nich „gorszą alernatywą” rodzicielstwa. Również kandydaci o wygórowanych ambicjach, którzy mają takie oczekiwania względem dziecka, że trudno je będzie spełnić. Kiedy jeszcze możemy uznać, że dyskwalifikacja potencjalnych rodziców adopcyjnych jest zasadna? Gdy małżonkowie poranieni i zmęczeni długoletnim leczeniem niepłodności oddalili się od siebie i próbują przez adopcję ratować swoje małżeństwo.

Jednak odmowa adopcji w takiej sytuacji, jak ta opisana poniżej? Czy powinna się wydarzyć?

Czekanie na dziecko trwało dłużej niż ciąża słonia…

„W adopcji trudny był dla mnie czas oczekiwania na dziecko. Dwa lata to więcej niż ciąża słonia. Jednak zdecydowanie najtrudniejszy był moment, kiedy OA zaproponował nam dziecko i po krótkiej obserwacji naszych reakcji odmówił jego przekazania.

Obawy przyszłego ojca

Według pracowników ośrodka mąż nie cieszył się tak, jak powinien. Zapytano go, czy to prawda? Odpowiedział, że bardzo się boi.

Myślę, że nie był jedynym mężczyzną, który w momencie, gdy dziecko stało się kimś realnym obawiał się ojcostwa. Jednak biologicznym ojcom nie odmawia się prawa do dziecka tylko dlatego, że się boją.

Gdy spotkała nas odmowa adopcji dziecka – czułam, jakby umarło mi kolejne dziecko

Po powrocie do domu mąż próbował mnie przekonywać, że może dobrze się stało. Ja natomiast czułam się tak, jakby umarło mi kolejne dziecko. Wpadłam w totalne odrętwienie.

Kolejna szansa po trudnej rozmowie z pracownikami OA

Po trzech dniach mąż pojechał do ośrodka i przekonał pracowników, że jednak jemu też zależy na dziecku. Tego konkretnego chłopca przekazano komuś innemu, ale nam dano kolejną szansę za trzy miesiące. Adoptowaliśmy syna”.

(Nie)udana adopcja?

…W ostatecznym rozrachunku tej adopcji cienie zdecydowanie zdominowały blaski, choć początki były piękne i wydawało się, że rzeczywistość potwierdzi moją naiwną wiarę, iż miłością można pokonać wszelkie przeciwności.

Pierwsza kradzież

Syn pierwszy raz ukradł mając lat siedem. Linijkę ze sklepu. Powiedział, że założył się z kolegą, że uda mu się to zrobić. Wytłumaczyłam mu, dlaczego to niewłaściwe zachowanie, zabrałam do sklepu, żeby linijkę oddał i przeprosił właściciela. Zrobił to, ale zszokowało mnie, że nie odczuwał żadnej skruchy czy wstydu. Po prostu wykonał polecenie.

Potem zaczął regularnie okradać mnie, zabierał pieniądze i biżuterię. W końcu założyłam zamek w moim gabinecie. Klucz nosiłam przy sobie, ale kiedy nie miałam kieszeni, kładłam go gdzieś w pobliżu. Potrafił wówczas podejść, powiedzieć coś miłego, jedną ręką głaskać po głowie, a drugą zabrać klucz i przy najbliższej okazji mnie okraść.

Kiedy mąż był przez wiele miesięcy w szpitalu, zostawił mi kartę do konta i na kartce napisał PIN. Syn zabrał kartę i wydał wszystkie pieniądze z konta w ciągu jednego dnia. Trudna sytuacja w domu nie była dla niego żadnym hamulcem. Okradł także moją mamę i jej koleżankę, na duże sumy, wielokrotnie przekraczające ich dochody.

Nie radziłam sobie z tym, choć próbowałam najróżniejszych rozwiązań. W mojej rodzinie pieniądze leżały na wierzchu i nikt ich nie ruszał. Nie było takich osób, nie miałam żadnych wzorców postępowania…” 

Co działo się dalej z tą rodziną i jak bardzo dramatycznie potoczyła się ich historia? Może wszystko ułożyłoby sie inaczej, gdyby doszło do tamtej pierwszej adopcji, a OA nie odmówił im tego dziecka, bo mężczyzna nie cieszy się tak, jak powinien? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszej książce: ❤”Rozmowy adopcyjne”, w której kobiety matki dzielą się swoimi doświadczeniami adopcyjnymi.

Odmowa adopcji dziecka z powodu strachu – głos rodzin adopcyjnych i zaprzyjaźnionych

✅ „Nas próbowano zniechęcić do adopcji konkretnego dziecka. Bo sytuacja życiowa trochę nam się zmieniła, więc mówiono nam, że może to nie ten czas, może lepiej spróbować za pół roku, kiedy już odnajdziemy się w nowej pracy, w nowej rzeczywistości… Nie poddaliśmy się jednak i nie daliśmy sobie wmówić, że to zły czas. Dlatego od kilku miesięcy jesteśmy rodzicami”

✅”Strach jest naturalną koleją rzeczy. Co innego jak żona powie ci, że jest w ciąży. Masz 9 miesięcy aby się z tym oswoić, przygotować. A i tak jak bierzesz to maleństwo na ręce to jest strach czy dasz sobie radę, czy poradzisz sobie z utrzymaniem tej rodziny? Czy zapewnisz im byt?

Kobiety tego nie zrozumieją niestety, a szkoda. Mężczyzna inaczej działa, inaczej jest zaprogramowany. Przy adopcji pojawia się szereg trudnych pytań: czy dasz radę, czy nie przerośnie cię to, czy wszystko będzie dobrze? Pracownicy, dobrzy, psychologowie będą to widzieć, dlatego tak jest że często się odmawia. Pracownicy powinni pomagać takim osobom przezwyciężyć strach i pokazać, ze dziecko nie jest takie straszne. Co innego pomyślą sobie ci, co mają już kilkoro dzieci. Zrozumcie więc tych, co być może czasem ciężko się leczą, albo długo czekają na dziecko, albo nie mogą mieć swojego-biologicznego. Mają miliony pytań w głowie, i często strach, być może przesadzony, ale mają takie prawo, mają prawo mieć mnóstwo pytań, obaw i być niepewnymi”.

✅”Wg mnie pracownicy OA zachowują się często jakby byli Bogami… Co nie powinno mieć miejsca. Jeśli się bał to świadczy bardzo dobrze o nim. Jak dla mnie ten strach to świadomość odpowiedzialności za dziecko i jego przyszłość”.

✅”Niezrozumiałe zachowanie ludzi z ośrodka. Mój mąż po narodzeniu naszego dziecka, przez to że bardzo płakało i było nam bardzo ciężko się oswoić, bo przecież w filmach i reklamach dzieci nie płaczą, a nasze płakało po kilka godzin dziennie ciągiem, mimo że dziecko wyczekane przez lata, on uciekał w pracę, brał dodatkowe zlecenia, żeby uciec od tego „problemu” płaczu. Dopiero po kilku miesiącach było już ok, ale w takim razie dlaczego nie zabrali nam dziecka? Nikt tego nie sprawdził czy dobrze się zajmujemy nim? Wiadomo że dbają o dobro dziecka, które i tak jest pokrzywdzone, ale dlaczego nie dali więcej czasu?”

✅”Mam wrażenie, że rodzicom adopcyjnym odmawia się uczuć. Każdemu, nawet matkom biologicznym, które kochają swoje dzieci nad życie, zdarza się czuć lęk, a nawet nie cieszyć się w pierwszej chwili, gdy okazuje się, że na przykład dziecko jest chore!! Ilu ojców kocha dziecko tuż po porodzie? Przecież dopiero się poznają. Nie mam na myśli 'uczuć’ i świadomości, że to moje dziecko, tylko przywiązanie. Sądzę, że najważniejsze jest człowieczeństwo, za którym idzie cały wachlarz emocji, a nie wpasowanie się w scenariusz, niczym aktor. Ten wachlarz emocji to również dojrzałość, bo świadomość, że dziecko jest na zawsze, że wszystko się zmieni, że nic nie będzie jak przedtem, że czeka nas nowa, nieznana droga.. Tylko głupiec cieszyłby się bez refleksji w takim momencie. Jestem rozczarowana taką decyzją ze strony pracowników OA”.

✅”Nie oceniam kandydatów na ra, ale widocznie w kontaktach z dzieckiem coś nie zagrało. Nie wydaje mi się też, aby OA nie dał im dziecka bo ,,pan za mało się cieszył”. Widocznie przy pierwszym spotkaniu okazało się ,że nie są odpowiedni dla tego dziecka, co nie przeszkodziło za 3 miesiące zaproponować im inne dziecko. Trudno twierdzić, że ,,brak skakania z radości” stanął na przeszkodzie ich rodzicielstwa.

Zanim wybierzesz OA przeczytaj wpis na ten temat: Wybór Ośrodka Adopcyjnego – na co zwrócić uwagę i czym się kierować?

W podjęciu decyzji pomogą Ci też doświadczenia ojców: ❤”Adopcja oczami ojca”. Książka opowiada o trudnościach i problemach rodziców adopcyjnych oraz chwilach, które wynagradzają wszystko.