Masz wątpliwości i obawy związane z adopcją? W Twojej głowie pojawiają się pytania: Czy pokocham adoptowane dziecko? Czy nawiążę z nim więź? Na jakie trudności muszę się przygotować? Tyle słyszę o nieudanych adopcjach?
Obaw i wątpliwości przy adopcji może być wiele. Przysposobienie dziecka nigdy nie jest i nigdy nie powinno być łatwą decyzją. Trzeba stawić czoło różnym przeciwnościom, a każdy krok na tej drodze, który zbliża Cię do dziecka jest wyzwaniem. I nawet jeśli zrobisz kilka kroków naprzód, to za moment może pojawić się zwątpienie i tym razem cofniesz się o krok.
Zapamiętaj jedno – wszystkie Twoje obawy, wątpliwości, lęki związane z adopcją dziecka są normalne. Masz prawo odczuwać huśtawkę skrajnych emocji. Nie ma nic złego w tym, że boisz się, czy pokochasz adoptowane dziecko? Czy zbudujesz z nim na tyle silną więź, by w pełni otworzyć swoje serce, by być po prostu rodzicem kochającym i czułym?
Zobacz jak wiele skrajnych emocji, obaw i wątpliwości towarzyszyło też innym parom decydującym się na adopcję. Poznaj kilkadziesiąt historii mam i ojców adopcyjnych: 💚 „Rozmowy adopcyjne” oraz 💚 „Adopcja oczami ojca”. Przekonaj się, że nie jesteś sam(a), że inne rodziny przechodziły przez to samo. Miały obawy, miały wątpliwości przy adopcji. I nie było w tym nic złego! Zwróć uwagę, jak sobie z tym poradziły😉.
Jak przygotować się do adopcji? Jak stawić czoło przeciwnościom? Gdzie szukać wsparcia?
Zacznij od pogłębienia swojej wiedzy na temat adopcji i tego jak wygląda cała procedura. Nie wierz we wszystko, co przeczytasz na różnych forach internetowych, blogach, grupach czy stronach w Social Mediach. Nie daj się „zastraszyć” historiom nieudanych adopcji przedstawianych w mediach. Jeśli szukasz rzetelnej wiedzy dotyczącej procedury adopcyjnej i nie wiesz jak zacząć – sięgnij po nasz przewodnik💚: „Kompendium wiedzy o adopcji. Narodziny miłości”.
Od 6 lat zgłębiam tematy rodzicielstwa adopcyjnego i zastępczego. Sama jestem mamą adopcyjną. Pomogłam w znalezieniu rodzin adopcyjnych dla kilkudziesięciu dzieci chorych, niepełnosprawnych i starszych (już niedługo będzie ich 100). Poznałam kilka tysięcy rodzin adopcyjnych oraz ich historie związane z przysposobieniem dziecka. Utrzymuję stały kontakt z rodzinami zastępczymi, organizatorami pieczy zastępczej, jak też i ośrodkami adopcyjnymi oraz mediami – więc wiem o czym piszę i co możesz przeżywać.
Mit nieudanych adopcji? Czy związane z tym obawy są uzasadnione?
Na podstawie całej mojej wiedzy i wieloletniej obserwacji chcę Ci powiedzieć, że skala nieudanych adopcji jest znikoma i wynosi zaledwie kilka procent. Masz więc 97% szansy na zbudowanie szczęśliwej rodziny adopcyjnej. To bardzo dużo! Niestety media chętnie piszą o nieudanych adopcjach i o dzieciach o „złych genach”. Słyszysz o nich nie dlatego, że jest ich tak wiele, ale dlatego że są chwytliwe, że przyciągają uwagę. I tak właśnie powstają mity związane z adopcją, które tak łatwo zapadają w pamięć u osób nie mających większej wiedzy na ten temat. Powielają one mity i zwiększają niepokój i strach wśród potencjalnych kandydatów na rodziców adopcyjnych i ich rodzin.
Zresztą nie trzeba daleko szukać. Tak znana książka jak: „Ania z Zielonego Wzgórza” również dotyka tego tematu. Jedna z głównych bohaterek – Małgorzata próbuje odwieźć Marylę i Mateusza od przyjęcia chłopca z domu dziecka. Jej argument jest jeden: „pewnie Was podpali”.
Chciałabym Ci zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz: 11 listopada przypada Światowy Dzień Adopcji. Tego Dnia media zmieniają narrację i ukazują same szczęśliwe adopcje. Szkoda, że ma to miejsce tylko 11 listopada.
Reasumując – zachowaj zdrowy rozsądek. Nie daj się zwieść nieprawdziwym informacjom na temat nieudanych adopcji – „twarde” dane statystyczne pokazują, że większość jest szczęśliwa. Nie martw się opowieściami innych, „życzliwych” osób, które nie mają większej wiedzy z tego tematu, a tylko nakręcają spiralę strachu na temat wpływu genów i strasznych zachowań dzieci adopcyjnych.
Procedury adopcyjne są nie do przejścia i trwają bardzo długo…
Kolejne mity związane z adopcją i formalnościami „nie do przejścia” rozprzestrzeniają się na różnych forach adopcyjnych, w social mediach itp. Tu kilka przykładów:
„Gdyby nie te procedury i fakt że w związku nieformalnym nie ma szans na adopcje, to już dawno bym otworzyła swój dom…”
„Przyjęłabym już dziś ale niestety opieszałość i ogrom procedur jakie trzeba przejść jedynie zniechęca”.
„Znieście procedury, to od razu przyjmę dziecko. Mam wielkie serce. Wychowałam dwoje dzieci biologicznych. Znajdzie się miejsce i dla kolejnego”.
Jak to więc jest? Czy procedury adopcyjne w ogóle są potrzebne? Przeciętny człowiek może je przejść? A co jeśli trzeba być bogatym i mieć bardzo wysokie dochody? Czy kurs na rodziców adopcyjnych, organizowany przez Ośrodki Adopcyjne w ogóle do czegoś się przydaje?
Pamiętaj, że większość osób, które w taki sposób komentuje, uważając, że procedury adopcyjne są za trudne, zbyteczne i nie do przejścia – nigdy nawet nie spróbowała! Nigdy nie zgłosiła się do żadnego Ośrodka Adopcyjnego!
Prawda jest taka, że owszem procedury trochę trwają (zwykle 2-3 miesiące zabiera sam kurs organizowany przez OA), do tego dochodzą rozmowy z pedagogiem i psychologiem oraz wizyta pracownika OA w miejscu zamieszkania kandydatów, ale nie jest to aż tak długo.
Zdobyta wiedza jest przydatna, choć czasem nie wyczerpuje tematu (zwłaszcza o zaburzeniach przywiązania u dzieci po adopcji oraz diagnozie FAS i konsekwencjach zdrowotnych). Warto w tym przypadku zaufać specjalistom i starać się, jak najwięcej wynieść ze szkolenia. Bo to szkolenie jest ważne, dotyka takich tematów jak: trauma porzucenia, konsekwencje odrzucenia przez matkę biologiczną, ojca biologicznego, oderwanie od „korzeni”, trudne zachowania dziecka po adopcji i konieczność budowania u niego pewności siebie i poczucia własnej wartości. Dodatkowo przyszli rodzice adopcyjni uczą się jak aktywnie tworzyć więzi z dzieckiem i wspierać proces jego adaptacji w nowej rodzinie.
Czy mówić dziecku o adopcji? Czy lepiej ukryć przed nim, że zostało adoptowane, że jego rodzice biologiczni utracili prawa rodzicielskie, lub je zostawili? Kiedy zacząć pierwszą rozmowę z dzieckiem? A może lepiej utrzymać fakt adopcji w tajemnicy?
Na kursie adopcyjnym przyszli rodzice dowiadują się też: Jak i czy rozmawiać z adoptowanym dzieckiem o adopcji? Jak dawkować informacje o przysposobieniu? Kiedy zacząć mówić dziecku o adopcji? Czy czekać aż będzie starsze, dorosłe? A może (tak jak czasem doradzają osoby najczęściej nieznające tematu) w ogóle ukryć przed dzieckiem, że zostało adoptowane?
„Po co mu mówić, jeśli jest takie malutkie. Lepiej będzie dla niego, jeśli się w ogóle o tym nie dowie”
Dla wszystkich, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości dotyczące jawności adopcji przytoczę fragment z przygotowanej przez nas książki⏩ 💚„Moje nowe życie po adopcji”. To obowiązkowa lektura dla wszystkich osób, które myślą o adopcji dziecka i tych które już adoptowały. Pozwala zrozumieć, co czuje dziecko i jak najpełniej mu pomóc. Oto fragment jednej z historii. Mam nadzieję, że po jego przeczytaniu nie będziesz mieć już wątpliwości na temat tego: czy mówić dziecku o tym, że jest adoptowane. A sprawa jawności adopcji stanie się podstawą budowania więzi z przysposobioną córką lub synem:
„Niestety o tym, że byłam adoptowana dowiedziałam się dopiero w wieku 16 lat. A tak naprawdę to zostało mi to przypomniane. Mama twierdziła, że mówiła mi o adopcji jeszcze jak miałam 5 lat, ale ja tego po prostu nie pamiętam. Kiedy w wieku 16 lat, dowiedziałam się o fakcie adopcji, był to dla mnie cios Mój świat runął w gruzach. Zaczęłam się buntować, przestałam z rodzicami rozmawiać. Chciałam się dowiedzieć kim tak naprawdę jestem? Skąd pochodzę? Kim są moi rodzice biologiczni, czy żyją? Czy mam rodzeństwo? I najważniejsze pytanie: „dlaczego?”, bo dziecko adopcyjne obwinia się o to, co się stało. Tak było też i w moim przypadku. Minęło kilka lat zanim doszłam do siebie”.